piątek, 23 lipca 2010

część piąta

Anastazja majaczyła o zakochaniu.

Byłam tak pewna swojego uczucia, że mogłabym z niego zrobić równania arytmetyczne. Cokolwiek bym podstawiła pod rząd cyfr, wyniki zawsze wyszedłby taki sam. Że kocham i że to ten jedyny. Rozumiesz mnie? Ale mój problem polegał na czymś z goła innym. Widzisz, ja nie uważam, abym była wystarczająco dobra dla niego, dla kogokolwiek, w tej jednej konkretnej przestrzeni mam poczucie własnej bezwartościowości. W pracy jestem jak pieniądz o najwyższym nominale, w przyjaźni jak filar ubezpieczeniowy, ale w miłości jestem papierami wartościowymi nieistniejącej już firmy.

Fakt nieznania własnej wartości dobijał Anastazję.

Jestem gorsza od nich? zadręczała się pytaniem. One potrafią wycenić każdy aspekt miłości. Własnej miłości. A ja? Naprawdę jestem gorsza od dziwki?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz